Miejska Rada Działalności Pożytku Publicznego przetrwała w Gorzowie Wielkopolskim dwie kadencje. Pod koniec roku 2018 Urząd Miasta Gorzowa Wielkopolskiego podjął dwie próby powołania nowego składu Rady. Działania te okazały się nieskuteczne. Być może organ doradczy samorządu w postaci Rady nie jest gorzowskim organizacjom potrzebny? Być może nie potrzebują one swojej reprezentacji w samorządzie… A może brak aktywności i dojmujące poczucie braku faktycznej sprawczości spowodowały, że miejskie organizacje zwyczajnie zrezygnowały z tej fasadowej formy współpracy?
Z Martą Kowalską, doradcą kluczowym Lubuskiego Ośrodka Wsparcia Ekonomii Społecznej o przyczynach zaistniałej sytuacji i próbach podjęcia działań mających na celu powołanie Gorzowskiej Rady Działalności Pożytku Publicznego, rozmawia Katarzyna Miczał.
K.M: Usłyszałaś ostatnio, podczas organizacji spotkania, które ma na celu ponowne podjęcie tematu powołania w Gorzowie Wlkp. Miejskiej Rady Działalności Pożytku Publicznego, że brak jej istnienia to w istocie wstyd dla miejskiego III sektora. Zgadzasz się z tą opinią?
Zgadzam się. Bo to wstyd, że jako organizacje, walkowerem oddajemy prawo do wyrażania opinii w kwestiach życia społecznego miasta, w którym żyjemy. Bo to wstyd, że godzimy się na brak reprezentacji naszych interesów tak po prostu. I że oddajemy swoje prawo do wyrażania poglądów w ręce osób, które naszych poglądów nie reprezentują. I jest mi wstyd tak osobiście, jako pracownikowi podmiotu mającego za zadanie wspieranie NGO, że nie doceniłam słabości motywacji i wypalenia gorzowskich organizacji, ich poczucia braku sprawczości i wpływu na rzeczywistość, które doprowadziły do aktualnej sytuacji. Że nie przyszło mi do głowy, że Rada nie powstanie z braku chętnych. A dlaczego? Bo gorzowskie organizacje zwyczajnie nie wierzą, że w relacji z samorządem, ma to jakiś sens, a ich opinia znaczenie.
K.M: Podczas analizy tematu, rodzi się jednak pytanie: „Po co im to?”. Przecież III sektor w mieście działa, realizuje zadania, powstają nowe podmioty. Więc po co?
To ja zapytam odwrotnie: skoro jest tak dobrze, to dlaczego nie mamy Rady? Kłania się konstytucyjna zasada subsydiarności. To z niej wynika założenie, że jeśli jakieś problemy mogą być rozwiązane przez określoną grupę obywateli, na przykład organizację pozarządową, to należy im powierzyć ich rozwiązanie – „tyle państwa, na ile to konieczne, tyle społeczeństwa, na ile to możliwe”. Współpraca i udział organizacji pozarządowych w rozwiązywaniu problemów społecznych oraz realizacji zadań publicznych są dzisiaj niezbędne. Samorząd nie może się bez nas obejść. Tutaj nikt nikomu, nie robi żadnych przysług. Jednak to, jak ta współpraca będzie wyglądać i jak kształtowana będzie społeczna rzeczywistość zależy od naszej postawy. Ale nie z postawy kilku organizacji korzystających ze środków samorządowych, tylko faktycznej reprezentacji środowiska, które jest, działa i ma swoje opinie. Pamiętajmy jednak, że gdy nikt nie słyszy twoich opinii, to zakłada, że ich nie masz. Samorząd jest zobligowany do utworzenia rady, jeśli taka jest wola organizacji pozarządowych. Więc miejmy taką wolę.
K.M: Jak uniknąć fasadowości Rady? Jeśli w ogóle uda się ją powołać.
Rada jest ciałem instytucjonalizującym zasadę dialogu obywatelskiego oraz współpracę pomiędzy samorządem a trzecim sektorem. Co do zasady, ma stanowić grono doradcze i opiniotwórcze, jednak to od stopnia zaangażowania organizacji, świadomości sektora i jakości współpracy z samorządem zależą jej kompetencje i faktyczny zasięg działania. I może on być dużo szerszy, niż ten opisany w ustawie o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie. Stworzona Rada powinna stanowić na tyle silną platformę opiniotwórczą, aby stać się poważnym partnerem dla samorządu. Partnerem otwartym na dyskusję ale niezależnym. Aby Rada działała skutecznie, musi pełnić szereg funkcji: począwszy od reprezentacyjnej, poprzez edukacyjną, instrumentalną (jako instrument wpływu na kształtowanie decyzji), integracyjną, informacyjną, a kończąc na kontrolnej – jako szczególny element wśród instrumentów nadzoru nad samorządem. Nie łudźmy się, nie ma magicznych środków – do tego niezbędna jest ciężka praca i żelazna konsekwencja. Chcemy być słyszani? Zdanie organizacji, nasze zdanie, musi być stale obecne w przestrzeni publicznej. Szanowni Państwo, nie pozbawiajmy się prawa do reprezentacji.
Dziękuję.